sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 15. Dla takich chwil warto żyć ♥

Jak to możliwe, że jeszcze przed chwilą był nie do życia, a teraz ma tyle siły żeby walczyć z Voldkiem?
-Harry!
-Jestem tak jakby trochę zajęty, Gin!- wrzasnął.
-Jak ty…?
-Coś dało mi siłę do walki, nie wiem co, myślę, że wcześniejsza rozmowa z Hermioną- przerwał- Avada Kedavra- chybił.
-Weasley, bądź tak  miła i nam nie przeszkadzaj, albo oberwiesz, w sumie i tak to się stanie prędzej czy później- drwił Voldemort.
Odeszłam ze spuszczoną głową, nie słuchając go, mój umysł wypełnij się tylko jednym zdaniem: „Wcześniejsza rozmowa z Hermioną”. Co za ZGRED, on się nigdy nie zmieni, cały czas tylko nawija o Hermionie, co ona ma czego ja nie mam ?
-Nie o to tu chodzi, po prostu on nie zasługuje na ciebie.
Podskoczyłam.
-Co do….Ach to ty- powiedziałam z ulgą.
Przede mną zobaczyłam Nathalie. W rozwianych na wszystkie strony włosach.
-Nie był ci pisany, proste- powiedziała z powagą.
-Ale ja go kocham.
-Ale on ciebie nie.
Nie dopuszczałam do siebie tej myśli, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Tak jest. On mnie nie kocha. W tym momencie  dostrzegłam, że bitwa powoli dobiega końca. Walczyło jeszcze tylko kila osób w tym Harry i Voldemort. Zaczęłam biec, nie wiem czy jestem bardziej wściekła czy zażenowana całą tą sytuacją.
-Poczekaj, nie możesz nigdzie iść, jeśli Voldemort zginie to skończy się to piekło- powiedziała Hermiona trzymając mnie za ramię i wskazując głową na Harrego.
-Cieszysz się, że dopięłaś swego, zniszczyłaś mi życie!
-O czym ty mówisz ?! Źle zrobiłam, ale zrozum byłam załamana, że Ron odszedł…
-Jesteś żałosna, razem z Harrym jesteście żałośni, a teraz mnie puść.
Obróciłam się na pięcie, wiedziałam, że temu dupkowi nie uda się wygrać. Zresztą jakoś przestało mnie to interesować. Umrze to umrze, jak my wszyscy. Zadziwiające było, że tłum obserwował to widowisko z zaciekawieniem. Nikt im nie pomagał. Każdy skupił się na nich, wyłącznie na nich. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej.
Miałam rację, Voldemort miał nad nim wielką przewagę. To co się stało, odbyło się w mgnieniu oka. Harry upadł na ziemię, słychać było tylko:
-Nieudało ci się mnie pokonać, Harry Potterze, niestety już czas abym z tobą skończył. Cieszysz się ? Spotkasz się wreszcie ze swoimi rodzicami.
-Nie sądzę, żeby to on się z nimi spotkał- krzyknął Draco- Avada Kedavra!
Zaklęcie Dracona „przeszło” Voldemorta w całości. To niewiarygodne, ale podziałało.
-Jeszcze się zobaczymy, obiecuje to wam!- krzyknął i rozpłynął się już na zawsze.
Draco stał z wyłupiastymi oczami, udało mu się zgładził najpotężniejszego czarodzieja na świecie.  Tłum wydobył z siebie okrzyk radości.
-Voldemort nie żyje! - krzyczało większość ludzi. Natomiast inni wciąż zajmowali się pomocą swoim najbliższym oraz w niektórych przypadkach opłakiwaniem nich. Radość dotarła do każdego. To koniec.
-Udało ci się- usłyszałam biegnącą w kierunku Dracona Melissę i rzucającą mu się na szyję- Ojej, przepraszam, nie powinnam.
Uśmiechnął się zawadiacko i objął ją w pasie. Spojrzał jej głęboko w oczy a następnie złożył na jej usta namiętny pocałunek.

 ----------------------------------------------------------------------------
Witajcie Łizardyy kochane moje ♥ No więc tak rozdział krótki, ale tak miałam go zaplanowanego od początku. I jak widzicie jest on wcześniej. Udoskonaliłam zakładkę „Bohaterowie” teraz możecie dowiedzieć się trochę więcej o nowych postaciach. Zauważyłam też (głupia ja), że na moim blogu nie mogły komentować anonimy. Moja przyjaciółka mi o tym przypomniała. Jeśli ktoś nie ma konta to oczywiście może skorzystać z tej funkcji. Proszę wszystkich czytających o komentarze ♥ Wkrótce (mam nadzieję) zmieni się wygląd bloga : ) A teraz: Miłego czytania :* Lupinka

Nominacje

LIEBSTER BLOG AWARD
Zostałam mianowana przez keti otson, bardzo cieszę się z tego powodu :D

Pytania:
1. Jaki masz cel w życiu?
2. Wolisz Hogwart, czy mugolska szkołę?
3. Znienawidzony przedmiot w Hogwarcie?
4. Ulubiony przedmiot w szkole (nie w Hogwarcie)?
5. Dlaczego założyłaś bloga?
6. Najskrytsze marzenie?
7. Co byś zrobiła gdyby jutro miało nie nadejść?
8. Co lubisz robić?
9. Za co kochasz książkę ,,Harry Potter"?
10. Gdyby było to możliwe wolałabyś żyć jako czarodziej czy jako mugol?

Moje odpowiedzi:
1. Chcę wykorzystywać każdy dzień maksymalnie i robić to co mi się żywnie podoba.
2. Oczywiście, że Hogwart : )
3. Historia magii :c
4. angielski, geografia i w-f : )
5. Miałam natchnienie, ale oczywiście nudy też miały tu swój udział :*
6. Nie mogę powiedzieć ♥
7. Spędziłabym ten dzień n z rodziną i przyjaciółmi oraz zrobiłabym rzeczy na które wcześniej nie miałam odwagi :>
8. Uwielbiam czytać, pisać, tańczyć, grać w siatkówkę ♥
9. Za to, że kiedy jest mi smutno i spojrzę sobie do książek ,albo na wypowiedzi aktorów to od razu robi mi się cieplej na serduszku ♥ Magia w najczystszej postaci ♥
10. Ja sama uważam siebie za czarodziejkę ♥

A więc tak chciałabym nominować:
Czas na pytania:
1. Jaka jest twoja ulubiona postać z całej sagi ?
2. Ulubiony nauczyciel z Hogwartu ?
3. Ulubiona część HP ?
4. Gdybyś miał/miała potrzebę stworzyć horkruksa to co by nim było?
5. Jaki bohater według ciebie zmienił się najbardziej w całej serii ?
6. Chcesz wskrzesić jedną osobę z HP ? Na kogo padłby twój wybór ?
7.  Ile miałeś/miałaś lat kiedy po raz pierwszy sięgnąłeś/sięgnęłaś po którąś z książek ?
8. Co daję ci siłę, motywacje do pisania kolejnych rozdziałów bloga ?  
9. Jaka według ciebie nauka życiowa płynie z książek Harrego Pottera ?
10.  Do jakiego domu należysz w Hogwarcie ?


Wyczekujcie cierpliwie następnego rozdziału : ) + proszę wszystkich czytających o zostawianie komentarzy pod postami.

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 14. „Nie ma nic dobrego w wojnie. Z wyjątkiem jej końca"

Gdy stanęłam na nogi strasznie zakręciło mi się w głowie. Myślałam, że zemdleję. Serce zabiło mi szybciej, koło ściany zauważyłam leżącego i nieruszającego się prawie wcale Harrego. Co kilka sekund tarmosił tylko nogami. Odetchnęłam z ulgą. Nie jest z nim tak źle, nie zabił go. Podeszłam do niego jak najszybciej i klęknęłam na zimnym podłożu. Przejechałam powoli palcami po jego twarzy i….nie powstrzymałam się, nie mogłam, pocałowałam go delikatnie w usta. Może nie wolno mi tego robić, powinnam pomóc przyjaciołom w walce. A to co zrobiłam było żałosne, ale tak bardzo mi tego brakowało. Z zewnątrz dochodziły do mnie trzaski zaklęć rzucanych na siebie przez czarodziejów. Zostawiłam Wybrańca samego i pędem pobiegłam do drzwi wejściowych. Obawiałam się o życie rodziny i przyjaciół. Przecież o nich nigdy nie zapomniałam. To co zobaczyłam po drugiej stronie, przyprawiło mnie o dreszcze. Śmierciożercy wraz z Voldemortem na czele, ustawieni byli po jednej stronie dziedzińca a czarodzieje stawiający na dobro po drugiej .Widać było, że magowie walczyli na śmierć i życie. Za wszelką cenę chcieli udowodnić kto ma rację. Natomiast wokół nich leżało wiele ciał, osób które poległy w tym starciu. Rozglądałam się na wszystkie strony, z nadzieją, że nie znajdę tam nikogo z moich bliskich. Sięgnęłam szybko po różdżkę, która nie wiadomo jak znalazła się w mojej kieszeni. Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. Przed oczami mignęła mi twarz Dracona. Rzucałam wszystkie zaklęcia jakie przychodziły mi w owym momencie na myśl. O mały włos nie dostałabym czymś w głowę, zrobiłam unik. Teraz walczę z jakimś nieznanym mi mężczyzną, który najprawdopodobniej chce się mnie pozbyć jak najprędzej. Kiedy już myślałam, że poległ ugodził mnie tak silnym zaklęciem, że momentalnie runęłam na ziemię. Poczułam, iż ręka, którą położyłam na klatkę piersiową jest cała w krwi. Zamarłam. Nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Moje nozdrza wypełnił zapach krwi. Miałam wrażenie, że wokół mojego ciała owija się jakiś sznur, który chce mnie udusić. Niestety nie mogłam tego sprawdzić. Cieszyłam się, że mogę chociaż trzeźwo myśleć w ostatnich minutach mojego życia.
-Interimente! *- usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.
Zrobiło mi się o wiele lepiej, mogę oddychać. Powoli podniosłam się do pozycji stojącej. Krew wciąż sączyła z mojego ciała. Mój wybawiciel zniknął. Udało mi się dostrzec tylko jego piękne ciemne włosy, tylko tyle i aż tyle.
Kontynuowałam swoją walkę. Pocieszającym faktem było to, iż wygrywaliśmy, śmierciożercy powoli padali ze zmęczenia. Jeden po drugim.
-yyyaaa….- jęknęłam. Jakaś kobieta rzuciła mi się na plecy- Złaź- krzyczałam.
Okazała się nią być, nie kto innym jak Bellatrix  Lestrange.
-Ginervo, jak miło cię widzieć, złotko- kpiła- jak zdrówko, słyszałam że Scabior cię dopadł.
-Złaź, ty gruba krowo!- krzyknęła i zrzuciłam ja z siebie.
-A ja tak się cieszyłam, że nie żyjesz, a tu taka niespodzianka- mówiła- zaraz temu zaradzimy- uśmiechnęła się szyderczo- Crucio!
Tego się nie spodziewałam. Ból przeszył mnie w całości. Myślałam, że umrę na poczekaniu. Nagle z moich przymkniętych powiek zaczął wydobywać się jakiś płyn. Po kilku chwilach wiedziałam, że to nie łzy ale KREW. Krzyczałam jak najgłośniej mogłam. Bałam się otworzyć oczy. Wyłam.
-Zostaw moją córkę suko!- usłyszałam potem- Avada Kedavra !
I w tym momencie udało mi się otworzyć oczy, które były już całkiem suche.  Bellatrix zniknęła na zawsze, znalazła się za zasłoną. Należało jej się za to ile krzywd wyrządziła innym.
-Co ona z tobą zrobiła- mówiła cicho mama.
-Mamo…ja muszę….jesteś tu ze mną?...Ale Ron.
-Uspokój się, przeniosę cię w bezpieczne miejsce.
-Nieeee…. ja muszę walczyć, daj mi walczyć- wykrztusiłam.
-Ach…- westchnęła.
-Czy Voldemort żyje? -zapytałam z nadzieją że odpowiedź będzie taka jakiej oczekuje.
-Ginny….on tak, ale ktoś inny już nie- powiedziała z przejęciem.
-Tata? Ron? Fred ? - pytałam.
-Harry- powiedziała ze łzami w oczach.
-CO? Nie, na pewno nie, przed chwilą widziałam go w Wielkiej Sali on…
-Umarł
Stanęłam na równe nogi. W poplamionym od krwi ubraniu. I teleportowałam się do Wielkiej Sali, nawet nie ciesząc się, że udało mi się to zrobić. Mój świat zawalił się w jednej chwili. Kątem oka zauważyłam Melissę i Nathalie, które także pomagały w bitwie. Harrego nigdzie nie było, zniknął. Znowu wybiegłam na dziedziniec i zauważyłam to co chciałam widocznie zauważyć. Harry żyje, ale dzieje się coś o wiele gorszego. Walczy z Voldemortem.

*Interimente- zaklęcie wymyślone przeze mnie. Przeciwzaklęcie do Prestomore.
*Prestomore- także mojego autorstwa. Powoduje, duszenie się.

---------------------------------------------------------------------------

Witajcie ♥ Więc tak, przedstawiam wam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Różdżki w górę dla Belli [*]. Proszę o szczere opinie, bardzo mi na tym zależy. Chcę wam także polecić jednego z fantastycznie  zapowiadających się blogów. Zachęcam do komentowania, czytania i co tam chcecie. Oto link http://over-and-over-i-fall-for-you.blogspot.com/  ACCIO KOMENTARZE!  ♥ Miłego czytania :* Lupinka

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 13. Ponowne spotkanie

Miał rację, chwilę po wypowiedzianych przez niego słowach. Na dziedziniec, na którym się znajdowaliśmy wbiegli: Harry, Hermiona, Ron, Draco i Luna. To się stało tak nagle. Voldemort ugodził Harrego zaklęciem a ten upadł na ziemię. Wtedy nie wytrzymałam, postanowiłam podbiec do niego i okryć go własnym ciałem. Problem w tym, że byłam zakuta w niewidzialne kajdany, które nie pozwalały mi się ruszać i przez które wracałam wciąż w to samo miejsce.
-Harry! Harry! Wstawaj !- krzyczałam.
-Raczej już nie wstanie, chyba że stanie się cud- powiedział ze śmiechem- coś ty myślała, że wypuszczę cię tak szybko? –powiedział spoglądając mi na ręce- jesteś w błędzie.
W tym momencie łzy powróciły. Harry nie może umrzeć jeśli to się stanie, ja nie zawaham się zrobić tego samego. Rozpacz, teraz to uczucie gościło w moim sercu.
-Ginny!!! Uciekaj- usłyszałam po chwili i poczułam, że moje dłonie są wolne.
I tak zrobiłam, biegłam przed siebie.Czułam jak zaklęcia Voldemorta tryskają obok mnie.  Wbiegłam do Zakazanego Lasu. Przyspieszyłam, obawiałam się, że za chwilę śmierciożercy mnie znajdą, ale nie byłam chyba jednak dla Voldemorta zbyt cenną zdobyczą, bo nic takiego się nie stało. Więc po chwili zwolniłam. Chciałam wrócić lecz coś nie powalało mi tego uczynić.Nie mam przy sobie różdżki, zniknęła, tak po prostu.  Usiadłam na zimnej ziemi, bo strasznie się zmęczyłam tym biegiem. Na pobliskim drzewie pohukiwała sowa, której w pierwszym momencie się bardzo przestraszyłam. Przekręciłam głowę, i zauważyłam coś niezwykłego coś jasnego, jakieś światło, za drzewami.  Wstałam i zbliżałam się do jasności. Wyglądało to tak jak jakiś portal do innego świata. Nie miałam wyjścia, kiedyś i tak mnie znajdą.  Wyciągnęłam rękę i momentalnie znalazłam się za portalem.To miejsce kipiało pozytywną energią. Było to miejsce zatłoczone, przez jakieś dziwne czarownice, siedzące i rozmawiające ze sobą.
-Ginny ? A co ty tu robisz ?
-Melissa ? Cześć- powiedziałam i ją przytuliłam- właśnie nie wiem jak się tu znalazłam, uciekałam od Voldemorta i…
-Voldemorta ? Żartujesz ? Ja wiesz haruje w pracy jak wół, sama widzisz- powiedziała z uśmiechem.
-Co to za miejsce ?- zapytałam.
-Jesteś w miejscu, gdzie wykonujemy polecenia dusz, tak jak ci wspominałam wcześniej. Znajdujesz się w zamku, którym także mieszkamy. Nie uwierzysz, ale jak skończy się ta cała „wojna” – powiedziała zmieniając temat i wykonując gest pacami- to będziemy uczyć się Hogwacie, razem z wami.
-Też planuje tam wrócić, jak to wszystko się skończy- powiedziałam ze smutkiem, gdyż nie wyobrażałam sobie, że Hogwart będzie jeszcze istniał- Chciałabym się stąd wydostać, byłabym ci wdzięczna gdybyś mi pomogła.
-Nie wiem jak się tu dostałaś, ale nie znajdziesz stąd wyjścia tak po prostu- rzekła patrząc mi prosto w oczy.
-Mel, muszę tam trwa bitwa a ja zamiast im pomóc, to jestem w jakiejś krainie dusz- powiedziałam.
-Chyba wiem kto może ci pomóc- powiedziała i wzięła mnie za rękę.
Prowadziła mnie jakimś niezwykle ciasnym korytarzem. Dotarłyśmy do komnaty, gdzie na fotelu siedziała niezwykle młoda dziewczyna z niezwykle białymi włosami i ciemnym makijażu. Jej oczy były zamknięte.
-Nathalie ?! przepraszam że przeszkadzamy, ale ktoś tu potrzebuje twojej pomocy- powiedziała wskazując na mnie palcem.
Dziewczyna otworzyła oczy i pstryknęła palcami.
-Siadaj proszę- powiedziała szybko.
Posłuchałam jej.
-Nathalie, jest wyrocznią, wie wszystko i potrafi czytać w myślach.
„Tak jak Hermiona”- pomyślałam.
-Niekoniecznie- odpowiedziała mi.
Nathalie była oazą spokoju, chyba nic nie wyprowadziło jej jeszcze z równowagi.
-Tutaj też się nie zgodzę- pokręciła głową z lekkim uśmiechem.
-Jak mogę z powrotem wrócić do Hogwartu ? – zapytałam ją.
 -Jak mówiła ci moja droga koleżanka z pracy i prywatnie Melissa, jeśli tu trafisz nie możesz tak sobie wrócić powrotem. Musisz wykonać zadanie jakiejś duszy. Mamy takie zasady, ustalone przez naszą założycielkę- powiedziała z niezwykłą powagą.
-Jak mogę dostać to zadanie ?
-Ty go nie możesz wybrać, to duszę muszą ci zaufać i poprosić o pomoc.
-Czyli mam tu siedzieć, dopóki jakaś dusza nie stwierdzi, że jestem wystarczająco dobrym posłańcem, co może trwać wieki ?
Oby dwie przytaknęły znacząco.
-Posłuchaj idź tymi schodami do góry, tylko się nie przestrasz i czekaj, moja rada- powiedziała Mel.
I tak zrobiłam. Miałam wrażenie, że te schody nie mają końca. Nie miałam siły iść dalej, gdy usłyszałam szepty, należące do tych którzy odeszli. Weszłam do sali a one momentalnie ucichły.  
-yyy…-język utknął mi w gardle, nie wiedziałam co powiedzieć .
-Ginny ? – zapytał jakiś znajomy głos.
-Jake- powiedziałam z uśmiechem, ale i trochę z przerażeniem- to naprawdę ty.
Miał nieskazitelnie jasną skórę, na jego ciele nie było widać żadnych wad.
-Czy mógłbyś mnie wybrać, musze wrócić na ziemie i pomóc przyjaciołom.
-To będzie dla mnie zaszczyt- powiedział tylko tyle nie mówiąc mi gdzie i jakie zadanie mi powierza.
 Nagle poczułam, że moje ciało odrywa się od podłogi.
-Wracam- powiedziałam do siebie.
Uderzyłam głową o coś twardego, gdy ją podnosiłam zobaczyłam tylko, ze leżę na posadzce w Wielkiej Sali a przez drzwi wejściowe widziałam obraz krwawej bitwy. A więc Jake dał mi zadanie abym wygrała te bitwę.  

---------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani ♥ Dość w szybkim tempie napisałam kolejny rozdział. Jestem, z siebie dumna, ale nie jestem pewna co do niego. Pytacie mnie ile mam lat, więc odpowiadam 14 :) Jak wspomniałam planuję aby nasi bohaterowie wrócili potem do Hogwartu, nie gniewajcie się, że Ginny nie było trochę czasu przy bitwie, ale jakoś tak wyszło. Pozdrawiam. Miłego czytania :* Lupinka

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 12. Przeżycia jakich jeszcze nigdy nie doświadczyłam

Luna nie miała pojęcia co się z nią działo. Próbowała sobie to przypomnieć już tyle razy, ale nic z tego. Nie wiedziała co kierowało ją podczas tego całego zajścia. Najważniejsze jednak było, że Hermiona zniszczyła horkruksa. Pytanie i co teraz ?
-Powinniśmy pokręcić się jeszcze kilka dni po Hogwarcie- powiedziałam, gdy zamknęły się za nami drzwi do pokoju życzeń.
-To chyba dobry pomysł, Voldek w końcu musi się tu pojawić nie ?- zapytał Ron.
-Ja sądzę , że sporo dni już tu jesteśmy i nie ma sensu już tego przeciągać- odezwał się Harry ze złością.
Odpowiedziała mu cisza. Nikt z nas nie wiedział o co mu chodzi.
-Harry, wiem że ci ciężko, ale musisz zrozumieć , że wszyscy bardzo się staram ci pomóc i mógłbyś okazać nam trochę wdzięczności a nie chodzić obrażony- zauważył Draco przewracając oczami.
-Zachowujesz się niczym Ginny, jak ma gorszy dzień- powiedział piskliwym głosem Ron.
-Hej!- krzyknęła do niego- Wypraszam sobie! Dajcie mi wszyscy święty spokój.- powiedziałam zrezygnowana i ruszyłam w stronę schodów.
„Co za ludzie tylko by narzekali, mam ich dość”.
Kiedy stąpnęłam na ostatni stopień, zorientowałam się, że z tego wszystkiego poszłam w złą stronę i schodzę właśnie niewłaściwymi schodami. Jak mogłam się zgubić w zamku, w którym uczę się  już tyle lat. KOSMOS. Ku mojemu zdziwieniu nie było tu żadnego ciągnącego się w nieskończoność korytarza, przede mną pojawiły się troje drzwi. Obejrzałam się za siebie. Schodki, które były za mną niespodziewanie zniknęły. Chyba wzrok mnie myli. Mniejsza o to. Drzwi nie odznaczały się od innych niczym szczególnym, może oprócz tego, że nad nimi unosiły się litery głoszące: „Wejdź a schronienie otrzymasz”.
„Co do licha ? ja nie chce schronienia, chce wrócić do przyjaciół”.
Nie mam wyjścia. Szarpnęłam za klamkę pierwszych. Nagle znalazłam się w zupełnie innym świecie. A raczej na ulicy w zupełnie innym świecie. Tak, to świat mugoli.
-Ojej, bardzo przepraszam ja naprawdę..-powiedziałam do kobiety, w którą właśnie przypadkowo uderzyłam.
Ta jednak nie zwróciła na mnie najmniejszej uwagi i nawet się nie zatrzymała. Ruszyłam dalej.
Ałaaa….- powiedziałam chwilę potem, gdy jakiś mężczyzna musną mnie ręką w brzuch- Coś tu jest nie tak!- krzyknęłam do siebie.
Nagle zauważyłam, że jakaś postać stanęła obok mnie. Bałam się obrócić głowę, w bok. Nie byłam pewna kogo zobaczę koło siebie. Ale to zrobiłam i ujrzałam dziewczynkę w wieku około 13 lat. Pomachałam jej ręką przed oczami. Nie poskutkowało. Nic.
„Gdzie ja jestem?! Czemu ci ludzie mnie nie zauważają? Kim są?”
-Halo, czy ktoś mnie słyszy- powiedziałam dość głośno.
Moje nawoływania przerwał cichy głos:
„Inność nie jest zauważana wśród podobnych”
Zaczęłam obracać się wokół siebie, z nadzieję że zaraz cała zagadka się rozwiążę. Niestety nikogo nie zauważyłam.  Niespodziewanie poczułam jak moje ciało wpadło w wir. Trwało to na szczęście tylko chwilkę. Znów znalazłam się w czarnej otchłani wraz z tajemniczymi drzwiami.
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam następne drzwi. Teraz znalazłam się w Norze, moim rodzinnym domu. 
-Arturze, nie mamy pewności czy jest bezpieczna, jeśli coś jej się stało, nie daruje sobie tego- powiedziała mama, także mnie nie zauważając.
W tym momencie obraz się zmienił.
-Ginny? Nie bądź śmieszny, już nawet nie pamiętam jak wygląda- odrzekł Nevill, do siedzącego obok chłopaka.
I znów usłyszałam ten sam głos:
„Niektórym brak naszej obecności, lecz innym wcale”
Obraz się rozmył i znajduję się przed ostatnimi drzwiami. Otworzyłam je i się zdziwiłam bo stoję na dziedzińcu Hogwartu, twarzą w twarz z wielkim Lordem Voldemortem i wsłuchuję się w przyjemny głos:
„Odwaga we wszystkim ci pomoże”
-Ginny Weasley, córka Artura i Molly Weasley, dziewczyna słynnego Harrego Pottera…-powiedział głuchym głosem.
-Była dziewczyna- zauważyłam z grymasem.
-Była, czy nie była, na pewno wiesz gdzie się teraz znajduje ? – zapytał mnie.
-No właśnie nie bardzo- rzekłam jak przystało na wychowaną osobę.
W sumie nie wiedziałam dlaczego tak sobie z niego żartuje. Uważałam, że to nie dzieje się naprawdę. To wymysł mojej wyobraźni albo coś w tym stylu. Jak bardzo się myliłam.
-Wpadłem na pomysł, może zostałabyś i razem poczekamy na Harrego co ?- zapytał i wydał z siebie złowieszczy śmiech.
-Jasne, nie mam żadnych planów- zażartowałam.
I wtedy mnie olśniło. Dlaczego mnie zauważył ? Poprzednio nikt mnie nie widział. Spoważniałam i zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ, WRÓCIŁAM DO RZECZYWISTOŚCI. On chce mnie tu przetrzymać dla okupu. W najlepszej sytuacji zabije tylko mnie.
-Raczej nie będę ci potrzebna- powiedziałam z przejęciem.
- To się jeszcze okaże.

---------------------------------------------------------------

Siemkaaa :* Ten o to rozdział dedykuję wszystkim czytającym i komentującym :* proszę o naprawdę szczere komentarze a no i oczywiście 7 kom. i jedziemy dalej :D Miłego czytania ♥ Lupinka :* Chciałam coś wyjaśniać a mianowicie. Niektórzy z was uważają że Voldek jest trochę za łagodny, ja chciałam wam przez to pokazać, że jego zachowanie w tym rozdziale świadczy o chytrości i przebiegłości, jego osoby :P