Jak to możliwe, że jeszcze przed chwilą był nie do
życia, a teraz ma tyle siły żeby walczyć z Voldkiem?
-Harry!
-Jestem tak jakby trochę zajęty, Gin!- wrzasnął.
-Jak ty…?
-Coś dało mi siłę do walki, nie wiem co, myślę, że
wcześniejsza rozmowa z Hermioną- przerwał- Avada Kedavra- chybił.
-Weasley, bądź tak
miła i nam nie przeszkadzaj, albo oberwiesz, w sumie i tak to się stanie
prędzej czy później- drwił Voldemort.
Odeszłam ze spuszczoną głową, nie słuchając go, mój
umysł wypełnij się tylko jednym zdaniem: „Wcześniejsza rozmowa z Hermioną”. Co
za ZGRED, on się nigdy nie zmieni, cały czas tylko nawija o Hermionie, co ona
ma czego ja nie mam ?
-Nie o to tu chodzi, po prostu on nie zasługuje na
ciebie.
Podskoczyłam.
-Co do….Ach to ty- powiedziałam z ulgą.
Przede mną zobaczyłam Nathalie. W rozwianych na
wszystkie strony włosach.
-Nie był ci pisany, proste- powiedziała z powagą.
-Ale ja go kocham.
-Ale on ciebie nie.
Nie dopuszczałam do siebie tej myśli, ale spójrzmy
prawdzie w oczy. Tak jest. On mnie nie kocha. W tym momencie dostrzegłam, że bitwa powoli dobiega końca.
Walczyło jeszcze tylko kila osób w tym Harry i Voldemort. Zaczęłam biec, nie
wiem czy jestem bardziej wściekła czy zażenowana całą tą sytuacją.
-Poczekaj, nie możesz nigdzie iść, jeśli Voldemort
zginie to skończy się to piekło- powiedziała Hermiona trzymając mnie za ramię i
wskazując głową na Harrego.
-Cieszysz się, że dopięłaś swego, zniszczyłaś mi
życie!
-O czym ty mówisz ?! Źle zrobiłam, ale zrozum byłam
załamana, że Ron odszedł…
-Jesteś żałosna, razem z Harrym jesteście żałośni, a
teraz mnie puść.
Obróciłam się na pięcie, wiedziałam, że temu dupkowi
nie uda się wygrać. Zresztą jakoś przestało mnie to interesować. Umrze to
umrze, jak my wszyscy. Zadziwiające było, że tłum obserwował to widowisko z
zaciekawieniem. Nikt im nie pomagał. Każdy skupił się na nich, wyłącznie na
nich. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej.
Miałam rację, Voldemort miał nad nim wielką przewagę.
To co się stało, odbyło się w mgnieniu oka. Harry upadł na ziemię, słychać było
tylko:
-Nieudało ci się mnie pokonać, Harry Potterze,
niestety już czas abym z tobą skończył. Cieszysz się ? Spotkasz się wreszcie ze
swoimi rodzicami.
-Nie sądzę, żeby to on się z nimi spotkał- krzyknął
Draco- Avada Kedavra!
Zaklęcie Dracona „przeszło” Voldemorta w całości. To niewiarygodne, ale podziałało.
-Jeszcze się zobaczymy, obiecuje to wam!- krzyknął i
rozpłynął się już na zawsze.
Draco stał z wyłupiastymi oczami, udało mu się
zgładził najpotężniejszego czarodzieja na świecie. Tłum wydobył z siebie okrzyk
radości.
-Voldemort nie żyje! - krzyczało większość ludzi.
Natomiast inni wciąż zajmowali się pomocą swoim najbliższym oraz w niektórych
przypadkach opłakiwaniem nich. Radość dotarła do każdego. To koniec.
-Udało ci się- usłyszałam biegnącą w kierunku Dracona
Melissę i rzucającą mu się na szyję- Ojej, przepraszam, nie powinnam.
Uśmiechnął się zawadiacko i objął ją w pasie. Spojrzał
jej głęboko w oczy a następnie złożył na jej usta namiętny pocałunek.
----------------------------------------------------------------------------
Witajcie Łizardyy kochane moje ♥ No więc tak rozdział
krótki, ale tak miałam go zaplanowanego od początku. I jak widzicie jest on
wcześniej. Udoskonaliłam zakładkę „Bohaterowie” teraz możecie dowiedzieć się
trochę więcej o nowych postaciach. Zauważyłam też (głupia ja), że na moim blogu
nie mogły komentować anonimy. Moja przyjaciółka mi o tym przypomniała. Jeśli
ktoś nie ma konta to oczywiście może skorzystać z tej funkcji. Proszę
wszystkich czytających o komentarze ♥ Wkrótce (mam nadzieję) zmieni się wygląd
bloga : ) A teraz: Miłego czytania :* Lupinka