czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 5. Straszne przeżycie

Mijały dni, odwiedziliśmy Hogwart, Londyn i wiele innych miejsc,a po nich ani śladu. Teraz kompas przeniósł nas do jakiegoś lasu i  tam teraz obozujemy. Powoli jednak zaczęłam tracić nadzieję, że ich jeszcze odnajdziemy. Z przemyśleń wyrwał mnie Jake.
-Odnajdziemy ich- powiedział, aż podskoczyłam, jakby czytał mi w myślach. Był taki śliczny, jego twarz błyszczała w blasku słońca.
-Tak uważasz ? – zapytałam i spojrzałam w jego czerwone , ale jakże urokliwe oczy.
-Jak mógłbym cie okłamywać Gin, jesteśmy przyjaciółmi.
-Nie miałam okazji, żeby ci podziękować za to co robisz- powiedziałam nieśmiało.
-Ach…nie ma sprawy- powiedział, obdarzył mnie sympatycznym uśmiechem i poszedł na polowanie.
Spojrzałam na Lunę, siedziała skulona na fotelu, była jakby nieobecna.
 -Przejdziemy się na spacer ? – zapytałam i podałam jej rękę.
-Dobrze- powiedziała bez przekonania, korzystając z pomocy.
Wyszłyśmy z naszego terytorium, teraz już nie obwiązywały  nasze zaklęcia ochronne.

-Naznaczyłam drzewo- powiedziała Luna nieprzytomnie- żebyśmy wiedziały jak wrócić do namiotu.
-Wspaniale- odpowiedziałam- Luna… co się stało czemu jesteś taka smutna ? widzę że coś cie dręczy.
Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez i przemówiła:
-W liście do taty napisałam, aby wysłał patronusa, jeśli będzie bezpieczny, nie zrobił tego. Martwię się.
-Na pewno, nic mu nie jest, może on...
-Tęsknie też za Nevillem, moim najlepszym przyjacielem, nie odezwał się odkąd obwieściłam mu że za rok nie idę do Hogwartu. Nie wiem co się z nim dzieje.
-Lun, Nevill pewnie jest w szkole nie może wysyłać wiadomości, na pewno się odezwie kiedy będzie mógł. Ciesz się że masz Jake’ a , swojego wymarzonego chłopaka. Ja na razie nie mam takiego szczęścia jak ty. On cie bardzo kocha, widać to i…
Nagle coś usłyszałam, szelest liści i łamane gałęzie.
-Luna, ktoś tu jest! Szybko wracajmy!
Obie puściłyśmy się biegiem, ale było za późno, gonili nas, oni szmalcownicy. Gdy wydawało mi się że ich zgubiliśmy, potknęłam się i przewróciłam przez gałąź, rozcięcie na mojej nodze pulsowało. Luna zawróciła żeby mi pomóc.
-WRACAJ! BIEGNIJ! Dam sobie radę, IDŹ !
Ale Luna nie posłuchała, pomogła mi wstać, teraz obie stałyśmy w miejscu, bez różnicy czy byśmy biegły czy też nie. Jak mogłyśmy być takie lekkomyślne i nie wziąć różdżek.
-Proszę, proszę, kogo my tu mamy- powiedział drwiąco Scabior , którego rozpoznałam- Weasley, zdrajczyni krwi, witaj, nie trudno cie nie poznać. A kim jest twoja przyjaciółeczka?
Spojrzałam na Lunę znacząco.
-Jestem Matylda Egnert.
-Nie będziemy zakrzątać wami głowy Czarnego Pana, bo nie ma was na liście. Ale chętnie zabawie się tobą Weasley. – powiedział z uśmieszkiem- zwiążcie ją do drzewa- wskazał na Lunę- nie jest mi potrzebna, a ty ślicznotko- powiedział i popchnął mnie tak, że aż się przewróciłam- leż spokojnie .
Wziął nóż i znowu zbliżył się do mnie.
-Zostaw mnie, nie dotykaj !- krzyczałam
-Tak mi przykro, ale chyba już na zawsze mnie zapamiętasz- zaśmiał się – to magiczny nóż, te blizny będą wieńczyły twoje ręce do końca twego marnego żywota.
Poczułam że strasznie szczypie mnie ręka. Ból przeszedł mi po całym ciele.
-Zostaw ja!- usłyszałam krzyk Luny

Chciałam krzyknąć, że wszystko w porządku, ale nie zdążyłam, bo ból był tak silny, że nie dałam rady. Zobaczyłam że na mojej ręce pojawił się napis „Zdrajczyni krwi’’. Zawyłam z bólu. Czułam jak z mojej nogi, przebitej przez gałąź, cieknie krew. Ale Scabior nic sobie z tego nie robił, nie przestawał, kontynuował swoją robotę. Poczułam że moje ciało podniosło się do góry myślałam, że umieram, ale nie miałam racji, Scabior użył zaklęcia i uderzyłam z powrotem o ziemię. Zamknęłam oczy, nie miałam już siły, nie chciałam widzieć co ten łajdak jeszcze wymyśli.
-‘’To już koniec’’- pomyślałam .

Myliłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że ktoś próbuje mi pomóc, pokonał szmalcowników i został mu tylko Scabior. Tajemniczy chłopak, był bardzo dzielny, ale nie dał sobie z nim rady. Scabior zwiał. Moim wybawicielem okazał się Jake. Pomógł Lunie a potem wziął mnie na ręce i szepnął.
-Wszystko będzie dobrze, wracamy do namiotu.

--------------------------------------------------------------------------

To przedostatni rozdział przed moim wyjazdem do babci postaram się napisać jeszcze jeden, wyjeżdżam 19, kolejny ukaże się ok. 23 sierpnia. KOMENTUJCIE ♥ Miłego czytania :P Lupinka

3 komentarze:

  1. Scabior, grrr.. -,-
    Rozdział jak zawsze cudowny ♥ Nie wiem jakich słów mam już używać na opisywanie go ;D
    Szkoda, że będzie kilkudniowa przerwa ;c
    No cóż.. czekam do następnego, życzę weny i pozdrawiam :** N. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie wiem jakimi słowami mam dziękować :* ale i tak dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko,wiesz jak mnie przestraszyłas ? Już sie balam,ze ją gdzieś zabrali,a tu naszczęście pojawił sie wampirek. <3 Lecę czytać dalej. Pozdrawiam, Noxie :*

    OdpowiedzUsuń