Mieliście kiedyś tak, że osoba była dla was
obojętna, nic nie znacząca a dopiero kiedy odeszła stało się dla was ważna?
Dopiero kiedy odeszła zebrało wam się na myślenie. Dopiero kiedy odeszła
chcecie jej cos powiedzieć. To co stało się z Jakem’em wydawało mi się
nierealne. Każdego dnia miałam nadzieję, że to wszystko było jednym wielkim
snem. Ale trzeba było się otrząsnąć, myśleć o dalszych poszukiwaniach. Od kilku
dni tkwiliśmy dalej w tym pamiętnym lesie. Nie odzywaliśmy się do siebie. Po
chwili namysłu postanowiłam iść do miejsca gdzie pochowaliśmy Jake’a.
-Tak bardzo mi cię brak- powiedziałam, jakbym
z nim rozmawiała- Zrobiłabym wszystko żeby się z tobą zobaczyć. Byłam głupia,
że cię odrzuciłam, wybacz mi Jake.
Nagle moją głowę przeszedł straszny, jakże
przeraźliwy syk.
-To twoja wina, przez ciebie ten młody wampir
odszedł, gdyby nie te twoja żałosna wyprawa był by tu jeszcze, to twoja wina.
Zamknęłam oczy i próbowałam się skoncentrować
na czymś innym.
-Jednak mam dla ciebie dobrą wiadomość, jeśli
ujawnisz się i powiesz mi Czarnemu Panu gdzie jest Harry Potter, ten chłopak
będzie ‘’żył’’ a tobie i twojej rodzinie nic nie będzie grozić. Zastanów
się!
Syk ucichł. Minęło kilka minut zanim
otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie co się właściwie stało. Czy wydać Harrego
Voldemortowi ? Nie, co ja mówię, nie mogę tego zrobić. To co zrobił Harry było
podłe, ale nie mogę, nie odważę się. Szybkim krokiem wróciłam do namiotu
oddalonego o jakieś kilka kilometrów.
-Hej, posłuchajcie- wrzasnęłam do moich
towarzyszy- może wreszcie się ruszymy co ?- i spojrzałam na nich, na każdego z
osobna- Uważam, że powinniśmy jeszcze raz spróbować wejść do Hogwartu, tym
razem bez jakikolwiek zabezpieczeń, jeśli na niego natrafimy to trudno,
postaramy się go pokonać zabić, zróbmy to dla Jake’a.
Nikt się nie odezwał dopiero po chwili głos
zabrała Luna
-Tak, zróbmy to dla niego- powiedziała i
wybuchła płaczem.
-Ja też się zgadzam- powiedział Ron, chyba od
dawna nie słyszałam takiej powagi w jego głosie.
-Kiedy wyruszamy?- powiedziała Hermiona
smutno.
-Choćby zaraz- zadeklarowałam- nie ma czasu
do stracenia. Co myślisz Harry ?
-Taaaak…
-No więc pakujcie się i w drogę- rozkazałam.
Kiedy wszyscy byli gotowy złapaliśmy się za
ręce i jak przed kilkoma dni, przeteleportowaliśmy się do Hogsmade. I znowu nie
wiedząc jak udało nam się znaleźć na terenie Hogwartu. Czasami wydawało mi się
że ktoś nade mną czuwa, osoba która podarowała mi kompas (który jest zbędny od
kilku tygodni), osoba, której obecność czuję nawet teraz.
-Wiec tak- powiedziałam cicho- kiedy
znaleźliśmy się przed drzwiami wejściowymi- podzielmy się, Luna i Harry oraz
Ron, Hermiona i ja. Szukamy przedmiotu, w którym Sami Wiecie Kto mógłby
przechować duszę, jasne ?
I ruszyliśmy, praktycznie nie wiedząc po co.
Snuliśmy się korytarzami, wchodziliśmy do klas, sal i różnych nieznanych nam
pomieszczeń. Cieszyliśmy się, że nikomu nie udało się nas nakryć. Oby Harry i
Luna też mieli takie szczęście. Nie udało nam się ich spotkać. Zostało nam jeszcze
kilka klas na pierwszym piętrze a potem mamy poszukać jeszcze w pokojach
wspólnych. Z przemyśleń wyrwała mnie postać Dracona Malfoya wyłaniającego się
za rogu.
-Proszę, Proszę- powiedział Draco, trochę,
jakby z radością.
---------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział ♥ dedykuje go
mojej przyjaciółce LoveGood ♥ Miłego czytania i oczywiście
komentujcie ♥ Lupinka